Od pewnego czasu popularne staje się wcielanie w życie duńskiej koncepcji “hygge”. Chodzi tu o tworzenie miłej, przytulnej atmosfery – a jej nieodłączną częścią są świeczki. Ale z różnych powodów nie zawsze chcemy posługiwać się otwartym ogniem. Ot, czasem nie pozwalają na to względy bezpieczeństwa. I co wtedy zrobić? Żarówka nie zbuduje tego klimatu, sztuczne świeczki często wyglądają dość tandetnie…
I tu z pomocą przychodzi nam chemia. Niedawno zespołowi z Tajwanu udało się opracować nowy materiał, z którego można produkować diody dające światło nawet lepsze niż światło prawdziwych świec! A do tego ten materiał można wyginać w dowolne kształty – jest to więc tak zwany OLED – czyli organiczny LED1Sam LED oznacza diodę emitującą światło, więc pisanie o diodach LED jest pleonazmem, choć przyjęło się dość powszechnie. Ale na czym polega to, że te diody są lepsze od świeczki rozświetlającej nam pokój wieczorową porą?
Na kolorze światła. Jak część z Was pewnie słyszała, uzyskanie białego światła z zimnych diod nie jest łatwe. Co innego żarówka: tam mieliśmy do czynienia z rozgrzewającym się – do białości właśnie – drucikiem, który świecił światłem stosunkowo zbliżonym do białego. Ale w diodach trzeba bardziej kombinować, mieszając różne kolory światła w odpowiednich proporcjach. A żeby otrzymać światło białe, do miksu dołączało się dość intensywne światło niebieskie. A ten kolor nie tylko dość mocno męczy oczy, ale też rozregulowuje nasz zegar biologiczny. W jaki sposób? Hamuje produkcję melatoniny, czyli hormonu odpowiedzialnego za naszą senność.
Zdarzyło się Wam kiedyś siedzieć wieczorem z komórką w garści, czytać fejsbuki2Albo naszego bloga! i nie być szczególnie sennym, choć przecież jesteście zmęczeni? Odpowiada za to właśnie niebieskie światło emitowane przez ekran telefonu. Podobnie działa komputer czy tablet – dlatego jeśli obudzicie się w środku nocy, lepiej poczytać książkę niż włączać ekran. Ale okazuje się, że nawet świeczki powodują hamowanie produkcji melatoniny, choć oczywiście w mniejszym stopniu niż normalne diody. I tu właśnie wkracza nasz dzisiejszy wynalazek. Okazuje się, że jego wpływ na melatoninę jest mniejszy niż wpływ płomienia świecy!
Można więc będzie z taką sztuczną świeczką zasnąć bez obaw i bez problemu. A jak jest ona zbudowana? Podstawę stanowi cienka warstwa miki, dzięki której diodę można dowolnie wyginać. Na nią nanosi się tlenek indu i cyny, następnie dokłada się warstwę odpowiedzialną za emisję światła. Całą “kanapkę” zamyka się warstwą aluminium i wszystko wypełnia roztworami odpowiednio przewodzącymi prąd – i gotowe. Co istotne, w przeciwieństwie do OLEDów bazujących na plastikach, ten ma znacznie większą tolerancję na kolejne cykle wyginania: może znieść ich nawet 50 000! A do tego świeci naprawdę mocno. Wygląda więc na to, że jesteśmy o krok bliżej poradzenia sobie z problemem zapewnienia oświetlenia tam, gdzie jest ono potrzebne. Natomiast jednocześnie zmniejszymy negatywny wpływ tzw. “zanieczyszczenia światłem” na rytm biologiczny ludzi i zwierząt. Tylko astronomowie będą wciąż narzekać…
Źródła:
https://pubs.acs.org/doi/10.1021/acsaelm.2c00123
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30311830/
https://news.usc.edu/144389/usc-scientist-database-reduce-effects-of-led-light-on-animals/
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!