Okazuje się, że niezależnie od tego, co się dzieje, do wszystkiego można dopisać jakąś teorię spiskową. Wspominaliśmy niedawno na naszym blogu o tym, że trwają przygotowania do ewentualnej dystrybucji tabletek jodku potasu. I co? I tutaj też można dorobić teorię spiskową – taką, że się człowiek aż za głowę łapie. Długo się zastanawiałem, czy powinienem tu linkować do filmu, na którym szkodliwa “teoria” zostaje przedstawiona ludowi. Jednak stwierdziłem, że zrobię to – i od razu opatrzę stosownym komentarzem. No więc jak wygląda i gdzie manipuluje teoria spiskowa dotycząca jodku potasu? Pozwól, że wyjaśnię!
Jodek potasu – preparat niedopuszczony do obrotu w Polsce? – fałsz
W filmie, zaraz na początku, pada zarzut, że preparat nie jest dopuszczony do obrotu w Polsce. I tu właśnie mamy pierwszą manipulację. Otóż opiera się ona na prawdzie, ale przedstawia ją w taki sposób, żeby słuchacze wyciągnęli fałszywe wnioski. Otóż rozdysponowano preparaty jodku potasu trzech firm: G.L.Pharma, Hemo Medika oraz Polfy Trachomin. Te dwa pierwsze – odpowiednio firmy niemieckiej i słowackiej – posiadają standardowe dopuszczenie do obrotu na naszym rynku. Faktycznie, nie posiadał takiego dopuszczenia preparat produkowany przez Polfę Trachomin. Więc owszem, jest to jedyny w Polsce producent leków z jodkiem potasu. Ale nie jest to jedyny producent dostępnych w Polsce leków z jodkiem potasu, a tak zapewne mieli zrozumieć wypowiedź słuchacze.
Dalej pojawia się twierdzenie, że preparat trachomińskiej Polfy został dopuszczony do obrotu “poza zupełnie jakimiś protokołami”, na podstawie art. 4 ust. 8 ustawy Prawo Farmaceutyczne “chyba na podstawie ustępu docelowego”. No więc po pierwsze: albo poza protokołami, albo na podstawie art. 4 ust. 8 ustawy Prawo Farmaceutyczne. A gdyby się autorowi chciało zajrzeć do tej ustawy1Choć, jeśli faktycznie jest lekarzem, to podejrzewam, że przepisy zna, a manipuluje celowo… No ale przyszło nam żyć w takich czasach, że regularnie nie wiadomo, czy to głupota, czy jednak prowokacja., to znalazłby tam art. 4 ust. 8, który głosi: “Minister właściwy do spraw zdrowia (…) może w przypadku klęski żywiołowej bądź też innego zagrożenia życia lub zdrowia ludzi (…) dopuścić do obrotu na czas określony produkty lecznicze nieposiadające pozwolenia.” Import docelowy to zupełnie inna kwestia, dotycząca sprowadzania dla konkretnego chorego leków – głównie na rzadkie choroby – dopuszczonych do użytku w innym państwie.
Dlaczego zaś preparat Polfy dostał takie, a nie inne dopuszczenie? Podejrzewam, że zadecydowały dwa czynniki. Po pierwsze, tak było zdecydowanie szybciej, co przekłada się na możliwość łatwiejszego zapewnienia stosownego poziomu zaopatrzenia w jodek potasu na terenie kraju. Po drugie, nie ma tutaj powodów do niepokoju jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Skład tabletki to: substancja czynna – 65 mg potasu jodek, co odpowiada 50 mg jodu. Pozostałe składniki produktu to celuloza mikrokrystaliczna, krzemionka koloidalna i stearynian magnezu. Innymi słowy: taki sam jodek, jak w innych produktach, plus sprawdzone i bezpieczne substancje pomocnicze występujące w setkach, jeśli nie tysiącach innych leków.
Brak podmiotu odpowiedzialnego? – fałsz
No ale chwileczkę, przecież w filmie zaraz pada informacja o przeszło tysiącu rodzajów działań niepożądanych w bazie WHO, i nie ma gdzie ich zgłaszać, bo nie ma podmiotu odpowiedzialnego! Jeśli chodzi o tę drugą część zarzutu – oczywiście, że jest gdzie je zgłaszać. A informacja ta znajduje się w ulotce leku, w pogrubionym punkcie, nazwanym dla niepoznaki “Zgłaszanie działań niepożądanych”. Właściwym do tego celu organem jest Departament Monitorowania Niepożądanych Działań Produktów Leczniczych Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Dla wygody użytkownika w ulotce podany jest również adres, numer telefonu, faks i adres strony internetowej. Oczywiście dla pozostałych dwóch leków, posiadających standardowe dopuszczenie do obrotu, działania niepożądane można również zgłaszać w to samo miejsce, albo do podmiotu odpowiedzialnego, którego dane również znajdują się w ulotkach.
Ale teraz zastanówmy się, o co chodzi z tym ponad tysiącem działań niepożądanych w “Bazie WHO”. Nie zostało to powiedziane nigdzie wprost, ale zakładam, że chodzi tu o bazę VigiAccess. Problem z nią jest podobny, jak z bazą VAERS, o której wspominaliśmy już przy okazji szczepień na COVID. Jest to bardzo użyteczne narzędzie służące do zbierania i analizy danych o potencjalnych działaniach niepożądanych. Natomiast znalezienie czegoś w bazie nie oznacza, że to działanie jest w jakiś sposób związane z lekiem, tylko że wystąpiło po jego przyjęciu. O tym, że korelacja nie oznacza związku przyczynowo-skutkowego już tu pisałem kiedyś i dziś nie będę rozwijał tego tematu, ale chyba kiedyś będzie trzeba popełnić większy artykuł na ten temat. Warto tutaj tylko wspomnieć, że zanim się przejdzie do przeszukiwania bazy, trzeba potwierdzić zrozumienie opisu tejże. A jednym z komunikatów powtarzanym na różne sposoby w tym opisie jest właśnie to, że znalezienie jakiegoś działania niepożądanego przypisanego do danego leku – a właściwie do danego składnika aktywnego – nie oznacza, że to działanie jest z tym składnikiem związane relacją przyczynowo-skutkową.
“Skąd oni wiedzieli?”
Półtorej strony notki, a doszliśmy dopiero do drugiej minuty filmu. No nic, zwiększamy tempo, bo też i odloty autora się zaostrzają. Pojawia się pytanie, dlaczego już w 2000 roku jodek potasu był wpisany do ustawy „Prawo atomowe”. To tak trochę na zasadzie “skąd oni wiedzieli”. No więc przede wszystkim trzeba zauważyć, że ktoś tu ma problem z czytaniem. W prawie atomowym nie pojawia się jodek potasu. Pojawiają się, i owszem, preparaty zawierające stabilny jod. A pojawiają się dlatego, że już od dawna wiadomo, że w razie skażenia promieniotwórczym jodem należy dla bezpieczeństwa podać jod stabilny w jakiejś formie. Jakiej? Po katastrofie w Czarnobylu podawano tzw. płyn Lugola, czyli roztwór jodu w jodku potasu. Problem polega na tym, że jod w formie cząsteczkowej jest drażniącym utleniaczem. Uznano więc, że jodek potasu będzie od płynu Lugola bezpieczniejszy.
Pojawiło się również pytanie, na jakiej podstawie lek na receptę będzie rozdawany przez nauczycieli. Otóż na podstawie prawa atomowego, artykuły od 88 do 91b. Natomiast jeśli mowa o poszukiwaniu informacji o zdarzeniu radiacyjnym, które spowodowało, że leki trafiły do magazynów w miastach, do szkół czy innych miejsc, gdzie mogą być w razie potrzeby wydawane ludności – no cóż, chyba dość oczywistym jest, że zdarzenia takiego nie było. Ale też wykonywane działania nie są zależne od takiego zdarzenia. Według mojego zrozumienia dystrybucja jodku (a to ona odbywa się na podstawie ogłoszonego zdarzenia radiacyjnego) to wydawanie lekarstw do zażycia ludziom. Nie jest to przenoszenie ich z magazynów “centralnych” do magazynów “regionalnych”.
Jodek potasu rozkłada się przez 8 dni – fałsz
Pada też informacja o tym, że jodek potasu trzeba przyjmować codziennie, bo radioaktywny jod rozkłada się przez osiem dni. No cóż… Ktoś chyba nie uważał na wykładach z fizyki. Fakt, jodek potasu zabezpiecza tarczycę na dobę. Ale z jednej strony jodek potasu nie rozkłada się w osiem dni, a z drugiej – jego rozkład nie jest jedynym mechanizmem zmniejszającym jego stężenie w okolicy. Otóż gdy mówimy o rozpadach radioaktywnych, to mówimy o tzw. czasie połowicznego rozkładu. Jak już kiedyś wspominałem, jest to czas potrzebny do rozpadu połowy jąder2O ile mamy ich wystarczająco dużo, żeby statystyka sensownie działała – jeśli mamy dwa jądra, to po upływie czasu połowicznego rozpadu może zostać jedno, dwa lub zero. Ten czas dla radioaktywnego jodu wynosi osiem dni. Ale z drugiej strony – jod niesiony przez wiatr będzie się przemieszczał i rozcieńczał. Więc owszem, może być potrzeba zażywania jodku potasu przez kilka dni, ale może się też okazać, że przyjęcie jednorazowe wystarczy. To wszystko zależy od miejsca i rodzaju “zdarzenia radiacyjnego”, jak również od pogody.
No i na koniec te nieszczęsne przesiedlenia stałe. Cóż. To, że są ludzie, którym się wszystko jednoznacznie kojarzy, jest wiadome nie od dziś. Ale żeby od razu z imigrantami? Nie jestem pewien, czy da się to jeszcze leczyć. A teraz poważniej. Przypominam, że prawo atomowe nie powstawało z myślą o konflikcie w Ukrainie w 2022 roku. Powstawało z myślą o ogólnych problemach, jakie mogą wynikać ze wszelkiego rodzaju zdarzeń radiacyjnych. I w zależności od tego, co i gdzie by się wydarzyło, można sobie wyobrazić konieczność przesiedlenia stałego ze szczególnie skażonego terenu. Takie zdarzenia są rzadkie – przykładem może być znów katastrofa w Czarnobylu. Inna rzecz, że tam również obszar objęty stałym przesiedleniem jest zdecydowanie większy, niż to konieczne. Na większości terytorium Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia da się spokojnie mieszkać, a poziom promieniowania nie przekracza promieniowania tła z wielu innych miejsc na świecie. Na stałe wysiedlić wystarczyło tylko tereny najbliższe samego zniszczonego reaktora. Ale ponieważ zachodzi taka teoretyczna możliwość, to nic dziwnego, że takie zapisy znalazły się w ustawie.
Manipulacje na wyciągnięcie ręki
I co? Mamy tu po trochu wszystkiego. Jest regularne kłamstwo – jodek potasu wpisany do prawa atomowego. Jest dezinformacja – preparaty dopuszczone chyba na podstawie importu docelowego. Jest – i to w dużej ilości – manipulacja. Na czym polega? Choćby na przedstawianiu prawdy w taki sposób, żeby słuchacze wyciągnęli z niej fałszywe wnioski. Ale przede wszystkim jest dużo, bardzo dużo siania strachu. I to nie strachu przed samym promieniowaniem, tylko przed lekami i przesiedleniem. No bo przecież po co by nam były te wszystkie działania, skoro “nie ma zagrożenia dla Polski w razie awarii reaktora w Zaporożu”? No cóż. Warto sobie przypomnieć wypowiedź Herhora z “Faraona”: Generałowie są od tego, żeby wojny wygrywać. Ministrowie są od tego, żeby myśleć, co zrobić, jeśli generałowie wojny przegrają. I tym razem nasze państwo stanęło na wysokości zadania i zaczęło się przygotowywać na wypadek zdarzenia nieprawdopodobnego, ale możliwego, i, gdyby do niego doszło, o dalekosiężnych konsekwencjach. Takie dmuchanie na zimne. I całe szczęście.
A jeśli ktoś zobaczy jakieś alarmistyczne filmiki – na ogół z żółtymi napisami – informujące o kolejnym spisku Rządu Światowego i Reptilian, to polecam odświeżyć sobie ten materiał i to, co tu o nim napisałem. A następnie zadać sobie proste pytanie: czy nie traktują mnie właśnie tym samym mechanizmem?
I na koniec, żeby wszystko zobaczyć w odpowiedniej perspektywie: filmik trwał nieco ponad sześć minut. Uporządkowanie wszystkich postawionych w nim zarzutów, a następnie znalezienie źródeł, żeby móc się do nich rzetelnie odnieść, zajęło mi tak około godziny. Zebranie wszystkiego razem i opisanie – kolejne dwie… I tu dochodzimy do starej maksymy głoszącej, że kłamstwo obiegnie świat, zanim prawda zdąży założyć buty.
Źródła:
https://lexlege.pl/prawo-farmaceutyczne/art-4/
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/prawo-atomowe-16890219
https://www.youtube.com/watch?v=AZ097U-NBxA
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!