Nagłówek z napisem Pozwól, że wyjaśnię - #naukowe newsy

Biorezonans – czy działa i dlaczego to oszustwo oraz skok na kasę?

Czas czytania w minutach: 3

Czy obiło się Wam kiedyś o uszy hasło biorezonans? Jest to metoda, która diagnozuje i leczy zarazem. Zdiagnozować może niemal wszystko: niedobory witamin, pasożyty, zaburzenia hormonalne… Leczy przy tym z naprawdę groźnych chorób, od nerwic po nowotwory i od alergii po astmę. A zatem – pozwól, że wyjaśnię, jak działa ten wspaniały biorezonans?

Wcale nie działa. Dziękuję za uwagę.

Biorezonans – czyli jak wyjaśnić pseudonaukowy bełkot

A teraz na poważnie. Biorezonans opiera się na stwierdzeniu, że każda komórka i każdy organizm emitują falę elektromagnetyczną o określonej częstotliwości. Pomiar parametrów tej fali – przede wszystkim częstotliwości – pozwala na określenie, co się z organizmem dzieje. Jeśli jest chory – jej częstotliwość się zmieni. Jeśli zalęgły się w nim jakieś pasożyty – na falę pochodzącą z komórek organizmu nałożą się fale charakterystyczne dla pasożytów. Podobny wpływ będą miały cząsteczki toksyn. Ale skąd właściwie ta fala?

No przecież z mechaniki kwantowej, no bo skądinąd? Jeśli trzeba wyjaśnić jakiś pseudonaukowy bełkot, to najlepiej jest przywołać na pomoc mechanikę kwantową. Konkretniej powołują się na odkrycie Louisa de Broglie, który postulował w swojej pracy doktorskiej, że każda cząsteczka jest również falą elektromagnetyczną. I w porządku, jest to jedna z zasadnych interpretacji mechaniki kwantowej. Sęk w tym, że częstotliwość fali wzrasta ze wzrostem masy obiektu. Już dla pojedynczych cząsteczek częstotliwość fali wynikająca z równania de Broglie jest zbyt wysoka, żebyśmy byli w stanie ją zmierzyć, a już na pewno nie urządzeniem do biorezonansu. A co dopiero mówić o całych komórkach, organach czy wreszcie całym organizmie?

Biorezonans – dlaczego nie ma prawa działać?

A jak właściwie działa urządzenie do biorezonansu? Świetne pytanie. Informacje na ten temat są – celowo – mętne i niejednoznaczne. Synteza różnych źródeł pozwala przypuszczać, że działa podobnie do galwanometru. Urządzenie to pozwala mierzyć niewielkie prądy elektryczne – i przy okazji również opór, co jest wykorzystywane w tzw. wykrywaczu kłamstw. Ale faktycznie, człowiek wytwarza pewne pole elektromagnetyczne… Tyle tylko, że to pole nie pozwala w żaden sposób diagnozować chorób, ani stwierdzić, czy ktoś ma pasożyty. Zmienia się ono w czasie wraz z całą masą czynników zewnętrznych i wewnętrznych, ale nie da się jednoznacznie powiązać tych zmian z konkretnym czynnikiem.

Co więcej, biorezonans nie pozwala leczyć chorób przez emitowanie “zdrowej” częstotliwości. Założenie jest takie, że potraktowanie człowieka odpowiednią częstotliwością fali elektromagnetycznej pozwoli na doprowadzenie jego osobistego pola do naturalnego, “zdrowego” stanu, a co za tym idzie, zniszczy toksyny, pasożyty i inne patogeny. Pomijając już fakt, że osoby znające fizykę na poziomie szkoły średniej powinny wiedzieć, że fale oddziałują ze sobą trochę inaczej – mogą się tymczasowo wzajemnie znosić, ale po ustaniu jednej z nich druga wraca do swojego pierwotnego stanu. Poza tym oczywiście aparatura do biorezonansu nie jest w stanie generować fali o tak wysokiej częstotliwości jak częstotliwość de Broglie naszych patogenów.

Placebo

I dane naukowe są tu bezwzględne. Nie ma dowodów na to, że biorezonans działa. To “działanie”, które czasem można zaobserwować, to efekt placebo, spontaniczna remisja lub inne zbliżone okoliczności losowe. No i oczywiście próby oszustwa, które znajdują bardzo dobrą motywację finansową. Cena biorezonansu? W zależności od “zastosowania” widzę ceny w granicach 50-200 zł za pojedynczą sesję. A znów, w zależności od “zastosowania”, sesji potrzeba od kilku do kilkunastu. Jeśli kiedyś myślelibyście o biorezonansie, to uwierzcie mi: zamiast płacić dwie stówy za potrzymanie przez pół godziny elektrod, lepiej przeznaczcie ⅓ tej kwoty na dobrą książkę popularnonaukową. Inaczej wywalicie pieniądze w błoto: biorezonans ani nie diagnozuje, ani nie leczy.

I na koniec warto przypomnieć, że diagnostyczny biorezonans to coś zupełnie innego, niż obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego, który jest rzetelną, mającą podstawy naukowe metodą. Podobnie z terapią – fale, których ma używać biorezonans, są do niej bezużyteczne, ale ogólnie fale elektromagnetyczne są jak najbardziej wykorzystywane do terapii, choćby nowotworów – przez napromieniowywanie. Odróżniajcie naukę od pseudonauki.

Źródła:

  1. https://www.omnicalculator.com/physics/de-broglie-wavelength
  2. https://evitum.pl/mezator-m1/
  3. https://www.doz.pl/czytelnia/a16603-Biorezonans__co_to_jest_jak_dziala_i_czy_jest_skuteczny_w_leczeniu_chorob_i_nalogow
  4. https://neurodata.pl/gsr/
  5. https://kyushiwellness.com/bioresonance-scan
  6. https://ktociewyleczy.pl/wiedza/leczenie/terapie-naturalne/2974-pole-elektromagnetyczne-czlowieka-a-biorezonans
  7. https://www.healthline.com/health/bioresonance
  8. https://www.karger.com/Article/Abstract/79446
  9. https://www.karger.com/Article/Abstract/57134
  10. https://www.karger.com/Article/Abstract/237460
  11. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/16047707/

Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!

0 0 votes
Oceń artykuł
Powiadom mnie!
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments