Dziś opowiem Wam o kłamstwach. Ale nie tak ogólnie – zajmiemy się konkretną ich kategorią, która po angielsku nazywa się lie-to-children. W tłumaczeniu na polski to kłamstwo dla dzieci. O co chodzi? Czym one są? Czy i jak powinny być stosowane w edukacji? Pozwól, że wyjaśnię!
Jak ściemniali Wam w szkole
Pierwszymi osobami, które wprowadziły pojęcie “kłamstwo dla dzieci” byli Jack Cohen i Ian Stewart. Nie powinno jednak nikogo zdziwić, że pojęcie to spopularyzowali dopiero dzięki swojej współpracy z Terrym Pratchettem1Którego z tego miejsca polecam wszystkim razem i każdemu z osobna!, z którym napisali Naukę Świata Dysku. Zdefiniowane przez nich kłamstwo dla dzieci to stwierdzenie, które nie jest zgodne z prawdą, ale które pozwala stopniowo tłumaczyć komuś rzeczywistość. Innymi słowy: próbujemy wyjaśnić komuś jakiś skomplikowany koncept. Niestety, ta osoba wie jeszcze za mało, żeby była w stanie zrozumieć pełne wyjaśnienie. Dlatego też upraszczamy je, a niekiedy przekształcamy tak, żeby “podciągnąć” kogoś bliżej prawdy, jednocześnie godząc się z tym że całej prawdy mu nie mówimy.
Przykład? Budowa atomu. Każdy chyba słyszał kiedyś w szkole wyjaśnienie, że atom składa się z jądra i krążących wokół niego elektronów. Jądro było pokazywane jako większa piłeczka, a elektrony jako mniejsze piłeczki krążące wokół niego. Prawda, że piękny obrazek? No piękny, ale z rzeczywistością nie ma wiele wspólnego. Kłamstwo dla dzieci, nic innego. Wiemy przecież, że nie mamy tu do czynienia z kulkami. Elektrony, protony i neutrony są jednocześnie falami elektromagnetycznymi i zdecydowanie nie znajdują się w jednym, ściśle określonym miejscu. Elektrony nie krążą też wokół jądra. Zamiast tego parametry fali w danym miejscu określają prawdopodobieństwo, że elektron będzie się tam znajdował. A teraz śmiało, spróbujcie wyjaśnić to uczniom podstawówki.
Nie będzie łatwo. I dlatego też wciąż uczy się w szkole o opartym na piłeczkach krążących wokół większej piłeczki modelu atomowym Bohra. Wprawdzie nie jest to jeszcze cała prawda, ale ułatwia zrozumienie najistotniejszego pojęcia. A mianowicie takiego, że materia nie jest ciągła, tylko składa się z małych, oddzielonych od siebie fragmentów – atomów. Można więc dostrzec tutaj pewne analogie do opisywanego przeze mnie rozwoju nauki. Po prostu każda iteracja przybliża nas do prawdy, nawet jeśli coś pozostaje jeszcze niewyjaśnione.
Kłamstwa dla dzieci
Problem się zaczyna, kiedy kłamstwo dla dzieci jest przedstawiane jako święta prawda. Ja sam na lekcjach matematyki w podstawówce i gimnazjum najpierw słyszałem, że wykładnikiem potęgi musi być liczba naturalna. Później się okazało, że liczby ujemne też dają radę. Potem się okazało, że jednak nawet ułamek może się znaleźć w wykładniku, i wtedy wplątujemy w to wszystko pierwiastki. No ale pierwiastkować możemy tylko liczby dodatnie… Aż wreszcie w liceum pojawiło się pojęcie liczb urojonych. I na każdym z tych etapów dana zasada była przedstawiana jako niezmienna i obowiązująca już zawsze, na zawsze. Ciekawe swoją drogą, czy Wy też doświadczyliście takiego przedstawiania uproszczonych wyjaśnień jako zupełnie prawdziwych i obowiązujących? Na szczęście w moim przypadku każda z tych nieprawdziwych wersji była później, na dalszym etapie edukacji “prostowana”. Ale co by było, gdyby nie została?
Lądujemy z poważnym problemem. Ponieważ trafiamy na ludzi, którzy są przekonani o swojej wiedzy pomimo tego, że tej wiedzy w rzeczywistości nie mają. I często gęsto okazuje się, że nie da się ich z niewiedzy wyprowadzić, ponieważ im to przecież wyjaśniono w szkole. Czasem prowadzi to do zabawnych sytuacji. Czasem – do mocno problematycznych. Co dokładnie mam na myśli?
Sytuacja robi się zabawna, gdy ktoś próbuje wykorzystywać niekompletną wiedzę na przykład do udowodnienia, że Ziemia jest płaska i nie krąży wokół Słońca. “Bo przecież w szkole mówili, że w 24 godziny Ziemia zalicza pełny obrót dookoła własnej osi!” I z tego wynika, że jeśli dziś o północy jest ciemno, to za pół roku, gdy będziemy po przeciwnej stronie Słońca, o północy będzie jasno. I tak faktycznie powinno być… Jednak ten pełny obrót w 24 godziny – to właśnie kłamstwo dla dzieci. Jak już tutaj kiedyś tłumaczyłem, w 24 godziny Ziemia obraca się dodatkowo o niecały stopień. Natomiast długość doby została specjalnie tak dobrana, żeby co 24 godziny ten sam punkt był zwrócony w stronę Słońca.
Nieszkodliwe kłamstwa?
Przykładów takich w sumie nieszkodliwych kłamstw rozpowszechnianych w systemie oświaty można znaleźć dużo więcej. Na lekcjach fizyki najpierw się nas uczy zasad mechaniki Newtona, a dopiero później tłumaczy się, że przy szybkościach porównywalnych z szybkością światła to te prawa jednak nie działają. Trzeba wtedy odkurzyć teorię względności. A potem się z kolei okazuje, że w mikroświecie nawet ta teoria się nam tak do końca nie przyda – trzeba się zapoznać z mechaniką kwantową. Podobnie zrozumienie genetyki ograniczone do dziedziczenia mendlowskiego na poziomie szkoły podstawowej może przynieść co najwyżej zabawne konsekwencje. Chociaż zbliżona tematyka może mieć już poważniejsze reperkusje, o czym za chwilę. Tak czy inaczej, jeśli jest to coś w miarę niewinnego, to nie doprowadzi do większych szkód w społeczeństwie.
Gorzej, jeśli ktoś w poznawaniu historii zatrzymał się na etapie podstawówki. Tam na ogół naucza się, że “nasi” byli zawsze dobrzy i niewinni, a “oni”, którzykolwiek oni by to nie byli, są winni wszelkiemu złu, które nas dotknęło. Nauka historii na wyższym poziomie na ogół pokazuje, że sprawa nie jest tak prosta, jak to przedstawiał podręcznik w podstawówce… Ale tam to już nie wszyscy docierają. A niestety takie uproszczenia bywają podstawą do wyrobienia sobie szeroko rozumianych poglądów geopolitycznych.
Tragiczne skutki uproszczeń
Jeszcze gorzej się robi tam, gdzie niewyprostowane na czas kłamstwo dla dzieci formuje postawy, które zagrażają ludzkiemu życiu. Wśród towarzystwa antyszczepionkowego, poza przeciwnikami wszystkich szczepionek, znajdziecie wielu takich, którzy nie mają nic przeciwko obowiązkowym szczepieniom typu gruźlica czy polio… Ale stanowczo się sprzeciwiają szczepieniom na COVID czy na grypę. Dlaczego? Argument jest mniej-więcej taki: “bo na biologii mnie uczono, że szczepionka sprawia, że się nie choruje, a po tych szczepionkach dalej można zachorować, więc to nie są prawdziwe szczepionki i nie działają”. Problem polega na tym, że te obowiązkowe szczepionki wcale nie są stuprocentowo skuteczne. Ba, część z nich ma skuteczność niższą niż te na COVID. Odra? 93% skuteczności. Świnka? 78%. Gruźlica? W zakresie 70-80% dla najistotniejszych wariantów.
No to jak to jest? Niby szczepionki mają taką niską skuteczność, a przecież nie widzimy na ulicach tłumów gruźlików? Cóż. Wyjaśnienie skuteczności szczepionek na lekcjach biologii to też kłamstwo dla dzieci. Nieliczne szczepionki gwarantują stuprocentową ochronę przed chorobą – mówimy tu na przykład o szczepionce przeciw wściekliźnie. Większość oferuje tylko ograniczoną odporność. Tym, co nas chroni, jest odporność populacji. Zaszczepienie większości populacji, nawet przy ograniczonej skuteczności, sprawia, że wirusowi trudno jest się rozprzestrzeniać. A to może doprowadzić nawet do całkowitej eliminacji wirusa ze środowiska, jak się stało na przykład z wirusem ospy – przy 95% skuteczności szczepienia. Jednak nawet to, co tutaj napisałem, nie jest jeszcze pełnym wytłumaczeniem. Jednak i tak może być zbyt skomplikowane, żeby podać je komuś, kto dopiero zaczyna się uczyć o biologii, medycynie, matematyce i zdrowiu publicznym. Więcej o tym przeczytacie u nas za jakiś czas.
A co jeśli…?
Podobnie groźnie jest, gdy ktoś zaczyna – głównie w debatach internetowych – rzucać hasłami w stylu: “XX to kobieta, XY to mężczyzna, wróć do podstawówki i naucz się biologii!”. Jak się zapewne domyślacie – znów mamy tu do czynienia z kłamstwem dla dzieci. Owszem, standardowo układ chromosomów XX determinuje budowę i funkcjonowanie ciała kobiety, XY – mężczyzny. I to jest wiedza na poziomie początków biologii w podstawówce. Już na trochę bardziej zaawansowanym, choć wciąż szkolnym, poziomie, uczniowie powinni się dowiedzieć, że istnieją również inne kombinacje chromosomów, z którymi możliwe jest życie – jak choćby XXY, XXYY czy XXX. Ba, zdarza się i tak, że część komórek jednego człowieka zawiera chromosomy XX, a część – XY. I te, i szereg innych układów, prowadził będzie do budowy ciała odmiennej niż typowa dla danej płci. Jak bardzo odmiennej? To już zależy od tego, o którym dokładnie układzie mówimy. W skrajnym przypadku może dojść do wykształcenie i męskich, i żeńskich narządów płciowych u jednej osoby.
Ale na poziomie zaawansowanym, wykraczającym poza szkołę, robi się jeszcze ciekawiej. Bo z dyskusji o chromosomach przechodzi się na dyskusję o genach. W tym przypadku – o genie SRY, który odpowiada za rozwój męskich narządów płciowych. Jest on normalnie zlokalizowany na chromosomie Y. Normalnie – ale nie zawsze. Zdarzają się osoby z chromosomami XY, ale z genem SRY przeniesionym na chromosom X – i wyciszonym. Mają one budowę ciała typową dla kobiet, ale ich jajniki nie funkcjonują. Bywa też i tak, że gen SRY występuje na chromosomie X u kogoś z układem XX, i taka osoba ma wtedy w pełni męską budowę ciała. A czasem jest nawet tak, że ktoś o układzie chromosomów XY i normalnie funkcjonującym genie SRY może mieć inne mutacje, powodujące zespół niewrażliwości na androgeny – i ląduje z żeńskimi zewnętrznymi narządami płciowymi i zupełnym brakiem wewnętrznych… Ale ktoś, kto zatrzymał się na etapie podstawówki, nie będzie o tym wiedział.
Ładnie tak kłamać?
Wróćmy więc do tytułowego pytania. Ładnie tak kłamać? Czy kłamstwo dla dzieci powinno być stosowane w edukacji? Moim zdaniem odpowiedź na pytanie “czy” jest twierdząca, pod warunkiem jednak, że się to robi ostrożnie. Trzeba dobrze rozważyć “kiedy” i “jak”. Jeśli chodzi o to, kiedy – to najlepiej wtedy, gdy wiemy, że na dalszym etapie edukacji zostanie ono wyprostowane. Przed wprowadzeniem liczb ujemnych dzieci uczy się, że od większej liczby odejmujemy mniejszą, nie na odwrót. Robi się to jednak ze świadomością, że przed końcem szkoły ktoś tę wiedzę uzupełni. Z przykładem chromosomów XX i XY jest już zdecydowanie gorzej.
Ale najważniejsze jest to, jak to robić. Moim zdaniem – jasno komunikując, że dziś uczymy się wersji uproszczonej, ale to nie jest cała prawda. Gdy mówimy o modelu atomu Bohra, warto powiedzieć uczniom, że to tylko model, a rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Być może wtedy udałoby się uniknąć przynajmniej części opinii “ci naukowcy to ciągle zmieniają zdanie”, czy, co gorsza, “wróć do szkoły i się doucz, a nie jakieś nowoczesne dyrdymały opowiadaj”. Że nie wszystkich – oczywiście, rzecz wiadoma. Ale nawet częściowa redukcja jest istotna, jeśli można ją osiągnąć małym kosztem. A tu koszt jest znikomy – trzeba po prostu nieco inaczej wprowadzać te zagadnienia, które i tak się omawia.
A Wy pamiętacie jakieś szczególnie interesujące kłamstwa dla dzieci, które Wam opowiedziano w szkole?
Źródła:
https://ore.exeter.ac.uk/repository/bitstream/10871/35769/1/Walsh-Currie%20-%20Caricatures.pdf
https://my.clevelandclinic.org/health/articles/16324-intersex
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!
[…] Posted on 7 marca 2023 by Anna Ładnie tak kłamać? Kłamstwo dla dzieci i jego skutki […]