Miesza w statystykach, utrudnia nam życie przy podejmowaniu decyzji, sprawia, że pomijamy istotne kwestie przy wydawaniu osądów. To nie chochlik ani zły los, to błąd logiczny zwany błędem przeżywalności. Potrafi on sprawić, że najtęższe głowy wyciągają z danych błędne wnioski, a sama jego znajomość nie chroni nas przed popełnianiem go. Jednak warto wiedzieć, jak ten ciekawy błąd wkrada się w nasze (i innych) myślenie – po przeczytaniu tego będziecie trochę inaczej patrzeć na różne rzeczy!
Błędy Twoimi przyjaciółmi
Jak wiecie z moich poprzednich artykułów o błędach poznawczych – my, ludzie, mamy dużą tendencję do upraszczania sobie rzeczywistości. Nasz mózg lubi chodzić na skróty – dzięki temu jest w stanie filtrować ogrom informacji, które do niego trafiają. To także pozostałość po dawnych czasach, kiedy takie myślenie było potrzebne do przeżycia w małych społecznościach. Stąd biorą się takie błędy, jak między innymi szeroko omawiany efekt Dunninga-Krugera, podstępny efekt potwierdzenia, czy paradoks hazardzisty, o których pisałam wcześniej. Warto być świadomym ich istnienia, a także trenować swoje krytyczne myślenie.
Błąd przeżywalności – czym jest?
Błąd przeżywalności (ang. survivorship bias) należy do błędów logicznych i może prowadzić do tego, że będziemy zbyt optymistyczni wobec pewnych danych lub wyciągniemy z nich błędne wnioski. Nassim Taleb, autor rewelacyjnej książki Czarny łabędź nazywa je milczącymi dowodami. Ale o co chodzi? Pozwól, że wyjaśnię… na pewnym przykładzie. W czasach starożytnej Grecji żył Diagoras z Melos – grecki poeta i sofista, który zasłynął ze swojego niecodziennego wtedy ateizmu. Zachowała się legenda, gdzie pokazano mu portrety ludzi, którzy w czasie burzy morskiej modlili się i przeżyli katastrofę statku. Wszyscy uważali, że ich modlitwa ochroniła ich przed utopieniem się w odmętach morskich. Jednak Diagoras zniszczył ich myślenie jednym pytaniem: “A w takim razie gdzie są portrety tych, którzy się modlili, a potem utonęli?”.
Zdemaskowanie błędu przeżywalności pozwala zadawać takie pytania w sytuacji, gdzie wyciągamy błędne lub niepełne wnioski np. z jakiegoś zdarzenia. Innymi słowy – robimy ten błąd wtedy, gdy opieramy się w rozumowaniu na dostępnych danych, ale nie zwracamy uwagi na ukryte przyczyny. Niestety niektóre dane (niosące istotne informacje) mogą nie przetrwać i przez to robi się katastrofa – nie bierzemy ich pod uwagę… A co się dzieje, gdy nie bierzemy pod uwagę danych, które z jakiegoś powodu “przepadły”? Na przykład – źle naprawiamy samoloty.
Pechowe samoloty
Podczas II wojny światowej wojsko analizowało zniszczenia alianckich myśliwców, które wracały (często ledwo) z misji. Żeby zminimalizować liczbę zabitych lotników, zaznaczano punkty, gdzie samoloty najbardziej “oberwały” i wzmacniano je właśnie w tych miejscach. Czy to było logiczne? Tak myślało alianckie wojsko… do czasu, gdy pewien matematyk i statystyk, Abraham Wald odkrył, że analitycy popełniali błąd przeżywalności. Okazało się, że skupiali się oni na analizie zniszczeń samolotów, które wróciły do bazy. Natomiast
najbardziej narażone na zniszczenia mogły być właśnie miejsca, gdzie nie było widać uszkodzeń, ponieważ nie pozwoliły one na powrót myśliwca! Proste? Być może, jednak widać, że na pierwszy rzut oka – niekoniecznie.
Nie łudź się – nie będziesz sławny i bogaty
Na pewno wielu z nas na jakimś etapie życia przyszło na myśl, oglądając celebrytów bądź znanych, bogatych i lubianych, że “ich sukces był przecież prosty, przecież ja też mogę spróbować”. No tak, przecież dzisiejsi technologiczni giganci Mark Zuckerberg, Bill Gates oraz Elon Musk rzucili szkołę, więc może bez matury i tak zrobię karierę?1Wystarczy też wstawać o 4 rano, pić sojowe latte… To również częsty błąd. Łatwo dać się zwieść romantycznym medialnym historiom o pogoni za swoimi marzeniami. Trudniej zdać sobie sprawę, że istniały miliony ludzi o podobnych marzeniach i możliwościach, a którym się… zwyczajnie nie powiodło, a więc po prostu się o nich nie słyszy.
Inny przykład znajdziemy również w Polsce. Według ostatnich badań prawie połowa polskich nastolatków chciałoby w przyszłości zostać influencerami. I tu wchodzę ja, Kapitan Maruda, niszczyciel dobrej zabawy. Otóż marzenie o zostaniu sławnym i rozpoznawalnym influencerem spełni zapewne jeden na milion, a i to mogą być optymistyczne szacunki. To również błąd przeżywalności. Powiązany jest często z jednostronnym patrzeniem i fałszywym myśleniem o prostym sukcesie, o którym w praktyce często decyduje również szczęście. Dlaczego? Po prostu historie tych, którym się nie udało, nie istnieją w świadomości i nie są widoczne dla szerokiej publiczności.
Tak samo dzieje się w przypadku analiz finansowych przedsiębiorstw. Firmy, które zbankrutowały lub zamknęły działalność, są wyłączone z wyników badań i statystyk, ponieważ… już nie istnieją! Przez to porażki rynkowe są po prostu niereprezentowane w statystykach.
Błąd przeżywalności w sztuce i latające koty
“Kiedyś to było lepiej!”, “Kiedyś to budowali piękne rzeczy, nie to co teraz, brzydkie takie”, “Tej dzisiejszej muzyki nie da się słuchać – kiedyś to robili muzykę” – znacie to? Oczywiście, że tak! No cóż, ci, którzy tak mówią, mogą nie brać pod uwagę jednej rzeczy – w dawnych czasach ludziom również zdarzało się wznosić słabe/nieestetyczne budowle, jednak właśnie dlatego mogły one nie przetrwać próby czasu. To prowadzi nas do fałszywego wniosku, że w dawnych czasach wszystkie budynki były pięknym dziełem architektury i zostały porządnie wykonane. Tak samo – istnieli też na przykład mniej utalentowani kompozytorzy, których muzyka lub partytury zaginęły w mrokach dziejów – właśnie dlatego, że nie stały się popularne.
A co ze zwierzątkami? Otóż nasz ostatni przykład błędu przeżywalności dotyczy nieco makabrycznego tematu badań. W latach 80 weterynarze-naukowcy sugerowali, że koty i psy, które wypadły z wyższych pięter budynków, miały mniejsze obrażenia, niż te, które nieszczęśliwie wypadły z niższych pięter. Próbowano to tłumaczyć zdolnościami czworonogów, jednak późniejsze badania wykazały coś innego. Okazało się, że badacze wzięli pod uwagę tylko ofiary wypadków, którym cudem udało się przeżyć i trafiły do weterynarza. Nieszczęsne czworonogi, które nie przeżyły upadku, nie zostały wzięte pod uwagę. Innymi słowy, zwierzęta spadające z dużej wysokości albo przeżywały, bo im się poszczęściło i miały niewielkie obrażenia, albo zamiast do statystyki trafiały za tęczowy most.
Błąd przeżywalności
Wierzący topielcy nie spisują swoich doświadczeń (lepiej się do tego nadają żywi ludzie), podobnie jak różni przegrani historii, zarówno ludzie, jak i idee.
– N. Taleb, Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym światem
Jak widzicie, błędy logiczne zdarzają się wszystkim, a błąd przeżywalności wiąże się z wieloma ciekawymi historiami – często ku przestrodze. Warto pamiętać, że to jeden z czynników mogących fałszować dane statystyczne, a także wpływających na odbiorców mediów różnego rodzaju.
Źródła
- N. Taleb, Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym światem, Poznań 2020
- https://www.tandfonline.com/doi/abs/10.1080/01621459.1984.10478038
- https://youarenotsosmart.com/2013/05/23/survivorship-bias/
- http://www.straightdope.com/classics/a5_190.html
- https://obserwatorgospodarczy.pl/2021/03/10/wymarzony-zawod-polskich-nastolatek-internetowa-gwiazda/
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!
[…] Co łączy martwe koty, myśliwce i słabą sztukę? – błąd przeżywalności […]