Wracamy do Was z regularnymi wpisami po długiej przerwie wakacyjnej. Na początek więc warto by sobie przypomnieć, czym tak właściwie zajmowała się nauka przez te letnie miesiące? Jakie ciekawe odkrycia rozpalały wyobraźnię?
Małpia ospa
Niestety, jedną z najistotniejszych kwestii, którymi zajmowała się nauka przez ostatnie miesiące, była epidemia małpiej ospy, o której zresztą już tu kiedyś wspominaliśmy. Choć aktualna epidemia swoimi korzeniami sięga do roku 2022, to właśnie w te wakacje małpia ospa została uznana za zagrożenie na tyle istotne, żeby przyciągnąć międzynarodową uwagę. Z czasem coraz więcej przypadków pojawia się poza Afryką. Trzeba jednak pamiętać, że nawet teraz poziom zagrożenia dla Europy określany przez Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób został podbity z “bardzo niskiego” do “niskiego”. Innymi słowy – należy zachować spokój… I słuchać ekspertów. Choć już widzę te nagłówki, jeśli w przyszłości okaże się, że szczepienie na małpią ospę dołączy do listy rekomendowanych.
A co w kosmosie?
Za to teleskop Webba przesyła wciąż nowe, fascynujące obrazy. Udało się znaleźć w nich na przykład region, w którym miliardy lat temu formowały się gwiazdy. I widzimy to na żywo… Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak bardzo może to pomóc w zrozumieniu historii Wszechświata? Generalnie misja Webba wydaje się być jednym z najistotniejszych projektów dotyczących kosmosu w ostatnich latach. O kolejnych odkryciach słyszy się po kilka razy w miesiącu – ot, choćby w ostatnich dniach padła informacja o potwierdzeniu szybkości rozszerzania Wszechświata dzięki zaobserwowaniu supernowej w kilku miejscach poprzez soczewkowanie grawitacyjne.
I dobrze mieć takie misje, bo pozwala to przypomnieć o tym, jak wspaniała może być eksploracja kosmosu. W przeciwieństwie do blamażu związanego z pojazdem Boeing Starliner, który dowiózł astronautów na kilkudniowy pobyt na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej… I wrócił na pusto ze względu na obawy o bezpieczeństwo misji. Owszem, powrót się udał – ale też nie przebiegł bez problemów. Cóż, mówi się, że NASA, podpisując kontrakty ze SpaceX i z Boeingiem spodziewała się, że z jednego z nich niewiele wyjdzie – tylko nie zgadli, z którego.
Pozostając w tematyce kosmicznej – nieśmiertelne “Poland can into space!” To już pewne i oficjalne – dr Sławosz Uznański zostanie drugim Polakiem w kosmosie! Weźmie udział w planowanej na wiosnę 2025 misji lecącej na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), gdzie spędzi około dwóch tygodni. Na orbicie zajmie się przeprowadzaniem eksperymentów zaprojektowanych przez Polaków.
Trzymamy kciuki za doktora Uznańskiego, który już zaczął szkolenia i treningi. Jego dowódcą będzie Peggy Whitson – pierwsza kobieta, która dowodziła ISS, a która w swoich trzech misjach spędziła na orbicie łącznie 665 dni. Takiej szefowej można zazdrościć. Polecamy Wam instagram Sławosza Uznańskiego. Nasz przyszły kosmonauta dzieli się tam swoimi doświadczeniami ze szkolenia w NASA i Roskosmosie.
Ogniwa słoneczne nie takie wspaniałe
Ale wróćmy na Ziemię. A konkretniej do Oxfordu, gdzie opracowano elastyczne ogniwa słoneczne, które będzie można nałożyć na niemal dowolną powierzchnię. Osiągnięcie to jest sprzedawane jako rewolucja – obniżymy koszty korzystania z aut elektrycznych niemal do zera! Tylko że… To jedynie marketing. Problem w tym, że nawet przy założeniu stuprocentowej wydajności takich ogniw, a nie jesteśmy nawet blisko, średnia moc promieniowania słonecznego w pełnym słońcu to około 1,4 kW na metr kwadratowy. Tymczasem średnia pojemność baterii samochodowej to kilkadziesiąt kilowatogodzin. Czyli nawet przy idealnie sprawnym panelu i idealnym nasłonecznieniu bylibyśmy w stanie ładować auto w tempie do 2% na godzinę. A warunki raczej nie bywają idealne. Choć moim zdaniem pojazdy elektryczne to przyszłość indywidualnego ruchu pasażerskiego, to od gniazdka i przewodu jeszcze długo się nie uwolnimy. Aż nie powstanie gęsta sieć bezprzewodowych ładowarek wbudowanych w drogę.
Przełomowy sposób na algę
Na koniec wróćmy do osiągnięć rodzimej nauki – mamy się bowiem czym pochwalić, jeśli chodzi również o bezpieczeństwo ekologiczne. Pamiętacie głośne skażenie w Odrze, martwe ryby i ogólną katastrofę ekologiczną, o której głośno było dwa lata temu? Po wielu badaniach okazało się, że za wszystkim stała podstępna złota alga (Prymnesium parvum) – jednokomórkowy mikroglon. W odpowiednich warunkach alga ta potrafi wydzielać toksyny, które z atakują skrzela organizmów wodnych i z powodzeniem zabijają ryby i ślimaki żyjące w zainfekowanej wodzie.
W sierpniu ogłoszono, że interdyscyplinarny zespół polskich naukowców znalazł innowacyjny sposób na zatrzymanie rozwoju złotej algi. Opracowali oni naturalny preparat SinStop, który jest oparty na krzemie i ma za zadanie ograniczyć zakwity glonów, nie powodując jednocześnie szkód u zwierząt. Dwumiesięczna praca badaczy opłaciła się – SinStop został z powodzeniem przetestowany na wodach Kanału Gliwickiego. Według prof. Roberta Czerniawskiego, dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowego Instytutu Badawczego to jedyna na świecie metoda, która jest tak skuteczna w walce z toksycznymi glonami przy braku negatywnych skutków ubocznych. Powiedzieć, że to przełom na skalę światową to nic nie powiedzieć! Mamy nadzieję, że preparat zapobiegnie wielu katastrofom ekologicznym w przyszłości – trzymamy kciuki!
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!