okładka książki Mars nowa Ziemia

Andrew May, „Mars: Nowa Ziemia”. Recenzja książki

Czas czytania w minutach: 3

Kiedy tylko dowiedziałam się, że na rynku pojawi się nowa książka popularnonaukowa o podboju Marsa, wiedziałam że to coś, co muszę sprawdzić. Co myślę o książce „Mars: Nowa Ziemia”?

Historia podboju Marsa

Andrew May to autor wielu książek popularyzujących naukę. Nic dziwnego – książka jest bardzo przystępna, chociaż nie jest to lekka i łatwa lektura. Każde zdanie jest w niej ważne i wymaga od czytelnika dużego skupienia na tekście. Tym bardziej, gdy dawno ma się za sobą liceum i rozmyślania o pędzie, delta-v, niutonach i innych sprawach związanych z fizyką rakietową, orbitalną i w ogóle kosmiczną. A ja po przeczytaniu tej książki zrozumiałam czym są orbity transferowe Hohmanna i dlaczego misje na Marsa najprawdopodobniej będą startowały co 2 lata, w bardzo ścisłych oknach czasowych. Nie zostałam specjalistką od  fizyki i chemii1Od tego mamy na blogu Maćka, ale przynajmniej lepiej rozumiem kilka zagadnień.

Książka jest skonstruowana tak jak lubię najbardziej. Autor zaczyna od historii badań Marsa, obserwacji legendarnych marsjańskich kanałów, przez pierwsze fotografie z orbity, po nieudane lądowanie europejskiej misji Schiapparelli w 2016 roku. Przypomina też historię wyścigu kosmicznego, lądowania na Księżycu, stworzenia stacji orbitalnych i programu promów kosmicznych2O nich już za tydzień na blogu!. Dowiadujemy się jakie warunki klimatyczne i grawitacyjne panują na Marsie i jaki ma to wpływ na planowanie misji badawczych – i przyszłych misji załogowych. Autor rozważa różne sposoby organizacji takiej misji, ale skupiając się na tych pierwszych: jak tam dolecieć, wylądować, przetrwać miesiąc i wrócić bezpiecznie na Ziemię. Rozważania o rozwoju marsjańskich osiedli i stałym osadnictwie pozostawia raczej w zakresie rozważań teoretycznych. Słusznie – na ten moment możemy na poważnie myśleć tylko o tych pierwszych wizytach, bo do nich jesteśmy już całkiem nieźle przygotowani.

Na koniec dostajemy przegląd aktualnej sytuacji na rynku kosmicznym i planów NASA, SpaceX i innych prywatnych firm, związanych z misjami marsjańskimi. Tylko… czy ona rzeczywiście jest aktualna?

Wydanie polskie

Pierwsze wydanie książki pojawiło się na anglojęzycznym rynku w 2017 roku, i to na nim oparto wydanie polskie. Jak pewnie się domyślacie, przez ostatnie 8 lat w branży kosmicznej wydarzyło się sporo. Zaczynając od… ledwie wspomnianego w przypisie lądowania łazika Perseverance, wyposażonego w dron Ingenuity, które miało miejsce w 2020 roku. SpaceX zrezygnował z projektu Red Dragon, a planowany system transpostowy ITS, który miał przewozić nawet 100 pasażerów, ewoluował w bardziej uniwersalny projekt Starship3Przedwczoraj odbył się jego dziewiąty lot testowy. A to nie jedyne projekty opisane w książce, które porzucono po jej publikacji.

W 2025 roku najlepiej byłoby opublikować książkę w wersji zaktualizowanej przez autora – po to są „wydania drugie poprawione”. Oczywiście, nie da się tego zrobić, jeśli drugiego wydania po prostu nie ma. W polskim wydaniu dostajemy przypisy tłumacza. Tomasz Lanczewski wykonał świetną robotę tłumaczeniową, a w przypisach zrobił, ile mógł, by przybliżyć nam historię podboju Marsa po 2017 roku. Jednak nie uwzględnił wszystkiego, jak choćby badań przeprowadzonych nad „cudownym” napędem EmDrive – nigdy nie udało się potwierdzić, że to działa. W ostatnich zdaniach książki mamy też krótką wzmiankę o kadencji prezydenta Trumpa i jego dużym wpływie na pracę NASA. Ale przypisu o stanie na rok 2025 i drugą kadencję – nie ma.

Oczywiście, przygotowanie przypisów w tej sytuacji nie powinno być rolą tłumacza. Książka „Mars: Nowa Ziemia” bardzo zyskałaby na redakcji merytorycznej, która przygotowałaby wyczerpujące przypisy. Innym rozwiązaniem byłoby dodanie wstępu lub posłowia od wydawcy, w którym podsumowane byłyby postępy technologiczne, zmiany w projektach i te elementy książki, które są już po prostu nieaktualne.

Komu polecamy książkę Mars: Nowa Ziemia?

Książka jest pozycją bardziej naukową niż popularną, chociaż napisana jest dość przystępnie. Polecam ją raczej licealistom i dorosłym, szczególnie tym, którzy nie boją się czytać o fizycznych podstawach podróży kosmicznych. Na pewno spodoba się wszystkim, którzy już interesują się podbojem Marsa, Księżyca, pracom NASA czy Europejskiej Agencji Kosmicznej i chcą ugruntować wiedzę. Powinni ją też docenić fani science fiction – autor często odnosi się do rozwiązań znanych z książek i filmów, a szczególnie Marsjanina Andy’ego Weira.

To świetne podsumowanie informacji o Marsie, nauce i technologiach, które kiedyś pozwolą nam wylądować na Czerwonej Planecie, a może kiedyś zasiedlić ją na stałe. Ze względu na duże opóźnienie między wydaniem oryginalnym a polskim tłumaczeniem warto jednak czytać ją z uwagą i na bieżąco sprawdzać, czy opisywane w ostatnich rozdziałach technologie, projekty i plany są nadal aktualne, czy zostały już porzucone.

Egzemplarz książki Mars: Nowa Ziemia Andrew Maya otrzymaliśmy w ramach współpracy z wydawnictwem Helion.

Jeśli zainteresowała Cię książka i chcesz ją kupić, skorzystaj z oferty poniżej, a wesprzesz naszego bloga:

Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!

0 0 votes
Oceń artykuł
Powiadom mnie!
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

[…] tyle bliski, że tym razem poświęcili mu cały tom. Bo to, wbrew tytułowi, nie tylko książka o osiedlaniu ludzi na Marsie. Chociaż autorzy wyjaśniają, dlaczego Mars jest pierwszym racjonalnym punktem na drodze do […]