Dlaczego Sławosz Uznański-Wiśniewski poleciał na Międzynarodową Stację Kosmiczną?
Doktor Sławosz Uznański-Wiśniewski to łodzianin, naukowiec, pracownik między innymi CERN. Kilka lat temu odpowiedział na ogłoszenie o rekrutacji astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA)- po czym został przyjęty do grupy rezerwistów. Miał sporo szczęścia: polscy politycy uznali, że nie mogą zmarnować szansy na powrót Polaków w Kosmos i… zwiększyli składki na ESA. A Sławosz Uznański-Wiśniewski szybko przeskoczył kilka oczek w górę na liście potencjalnych astronautów.

Dlaczego mówimy o “szansie”? Polski przemysł kosmiczny i ośrodki naukowe stoją na znacznie wyższym poziomie, niż mogłoby się wam wydawać. Wizyta na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej – czyli tak naprawdę laboratorium badawczym umieszczonym na niskiej orbicie okołoziemskiej – to możliwość przeprowadzenia eksperymentów przygotowanych przez polskie zespoły i budowanie sieci między polskim i międzynarodowym przemysłem. Loty kosmiczne zawsze były też inspiracją dla najmłodszych. Tysiące dzieciaków oglądały w szkołach start misji Axiom-4, której członkiem jest dr Uznański-Wiśniewski. Zobaczyły Polaka siedzącego ramię w ramię z doświadczoną austronautką Peggy Whitson i dwoma astronautami z krajów, które także wracają w Kosmos po ponad 40 latach: Indie reprezentuje Shubhanshu Shukla, a Węgry Tibor Kapu. Kto wie, dla ilu osób misja Sławosza będzie ważnym punktem na drodze do kariery naukowej albo inżynieryjnej?
Dlaczego tyle razy przekładano start misji Sławosza?
Bo NASA, ESA, Axiom Space i inne firmy i organizacje nie lubią, jak astronautom dzieje się krzywda. Misja Ax-4 miała wyjątkowego pecha. Najpierw start rakiety Falcon 9 przełożono z powodu usterki sprzętowej. O ile wiemy, była ona niewielka, ale jedna z agencji kosmicznych biorących udział w misji nalegała na maksymalny poziom bezpieczeństwa. Kiedy problem został wyeliminowany, zepsuła się pogoda. I to nawet nie na Florydzie, z której startowała rakieta. Procedury bezpieczeństwa lotów SpaceX są bardzo szczegółowe i uwzględniają możliwość ewakuacji kapsuły załogowej na kilku etapach, w tym jeszcze przed odpaleniem głównych silników, i tuż przed opuszczeniem atmosfery. Trasa lotu jest bardzo długa i obejmuje spory kawał oceanu. Silny wiatr albo burza na trasie przelotu mogłyby bardzo utrudnić ewakuację załogi, gdyby kapsuła musiała awaryjnie wodować.
A potem… pojawiła się usterka na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. A nawet nie pojawiła – zrobiła się bardziej uciążliwa, po czym została naprawiona. Moduł Zvezda, stworzony i zarządzany przez Roskosmos, od wielu lat miał problemy ze szczelnością. ISS najzwyczajniej traciła tlen. Usterkę udało się w końcu naprawić, ale NASA dla pewności zdecydowała się przeprowadzić szczegółową inspekcję i upewnić się, że wszystko jest w porządku. Dopiero wtedy wydano zgodę na start misji AX-4.
…która mogła zostać odłożona w ostatnim momencie. Jeszcze w środę rano, na kilkadziesiąt minut przed startem, obsługa naziemna walczyła z systemem. Kapsuła nie pobierała danych o pogodzie na trasie. Bez nich automatyczne systemy bezpieczeństwa nie mogłyby przeprowadzić prawidłowej ewakuacji. Zielone światło do startu pojawiło się dosłownie w ostatnich możliwych sekundach.

Co będzie robił na ISS Sławosz Uznański-Wiśniewski?
W skrócie – bardzo dużo eksperymentów! W ramach misji Ax-4 zaplanowano aż 60 eksperymentów naukowych i różnych działań badawczych. Odkrycia na pewno będą pomocne chociażby w przygotowywaniu przyszłych misji kosmicznych, potencjalnym osiedleniu się ludzi np. na Marsie itp. Wszystkim, którzy marudzą, że to marnowanie pieniędzy, wyjaśniamy – eksperymenty w kosmosie mają także realne przełożenie na nasze życie na Ziemi!
Na pokładzie ISS Sławosz przeprowadzi w ramach misji naukowej Ignis 13 eksperymentów zaproponowanych we współpracy z m.in. polskimi uczelniami. Będzie badał między innymi to, jak lot kosmiczny i mikrograwitacja wpływa na ludzką psychikę i dobrostan psychiczny, a także na mikrobiotę jelitową, tkanki miękkie i układ odpornościowy (wyniki mogą przydać się w przyszłości w kontekście lotów załogowych na Księżyc i na Marsa). Kolejnym ciekawym eksperymentem jest obserwacja… drożdży. Ale nie byle jakich – drożdży wzmocnionych genem odpornych na ekstremalne warunki niesporczaków. Podobnym obserwacjom zostanie też poddany ekstremofiliczny gatunek alg ze środowiska wulkanicznego. Obserwacje ekstremofilów mogą być pomocne przy produkcji tlenu i żywności w kosmosie, natomiast na Ziemi mogą wesprzeć rozwój biotechnologii – w naszym interesie jest uprawianie roślin bardziej odpornych na stres i trudne warunki!
Astronauta będzie testować także, jak sprawdzają się systemy AI w warunkach kosmicznych, jaka jest skuteczność przechowywania leków w przestrzeni kosmicznej zapakowanych w polimerową folię, jaka jest wytrzymałość super zaawansowanego nanomateriału MXene, a także jak promieniowanie kosmiczne wpływa na układy scalone.
Jak wyglądały przygotowania do lotu i pobytu na ISS?
Jako kandydat na astronautę, Sławosz musiał być perfekcyjnie przygotowany fizycznie i psychicznie. Przeszedł on roczne szkolenie. Konieczne były intensywne treningi i regularne specjalne badania. Oprócz przygotowań do przeprowadzenia eksperymentów na pokładzie ISS, Sławosz Uznański musiał nauczyć się, jak żyć na stacji kosmicznej – w końcu spędzi tam całe 2 tygodnie. Każdy astronauta musi nauczyć się jak spać, jeść liofilizowaną żywność i korzystać z toalety w stanie nieważkości.

Ważne jest również nabycie umiejętności poruszania się po odpowiednich modułach stacji. Sławosz będzie głównie przebywał w amerykańskim module Columbus, jednak będzie odwiedzał też sekcje należące do innych krajów. Przed lotem wszyscy astronauci musieli też odbyć dwutygodniową kwarantannę, żeby upewnić się, że nie “dostarczą” na pokład Stacji żadnej infekcji.
Jak Sławosz dostał się na Międzynarodową Stację Kosmiczną?
Misję Ax-4 wyniosła w Kosmos rakieta Falcon 9 z kapsułą Dragon, wyprodukowana i zarządzana przez SpaceX. Samą misję zorganizowała prywatna firma Axiom Space, która zapewniła astronautom szkolenia i opiekę doświadczonej dowódczyni misji, Peggy Whitson. Był to pierwszy lot Crew Dragon Grace, czyli piątego egzemplarza kapsuły załogowej Dragon. To równocześnie ostatnia kapsuła tego typu, jaką planuje wyprodukować SpaceX.
Misja wystartowała z Florydy, ze słynnego Kennedy Space Centre, które było miejscem startu większości najważniejszych misji kosmicznych. To stamtąd startowały i tam lądowały promy kosmiczne, i tam mieści się główna platforma startowa pojazdów SpaceX.

A co z powrotem? Rakieta Falcon 9 wylądowała bezpiecznie wkrótce po starcie i będzie przygotowywana do kolejnego lotu. Po 14 dniach misji na ISS załoga wróci na ziemię w Grace. Kapsuła spadnie do Oceanu Spokojnego w okolicach Los Angeles, a ekipa statku Shannon przetransportuje astronautów na ląd. Crew Dragon Grace przejdzie przez inspekcje i konieczne naprawy, i będzie wykorzystywana przez kolejne misje.
Co w kapsule Dragon robi pluszowy łabędź?
Uczestnicy misji podczas startu siedzą w fotelach, zabezpieczeni na miejscu. Dlatego często nie mają możliwości zauważenia, że po opuszczeniu atmosfery i przekroczeniu granicy Kosmosu znajdują się w stanie nieważkości. Dlatego często na pokład są zabierane tak zwane wskaźniki nieważkości – drobne przedmioty, najczęściej pluszaki. Mogą poruszać się w miarę swobodnie po kabinie, przymocowane tylko kawałkiem linki. W stanie nieważkości pluszak jako pierwszy zaczyna swobodnie poruszać się po kabinie. Czy jest potrzebny? Nie bardzo, astronauci doskonale wiedzą, na jakiej wysokości osiągną stan nieważkości. Ale pluszaki stały się swojego rodzaju maskotkami misji kosmicznych i zawsze budzą spore zainteresowanie wśród dzieci.
Misja Ax-4 zabrała na pokład małego pluszowego łabędzia, którego nazwała Joy, czyli “radość”. Łabędzie mają dla członków misji: Polaka, Hindusa, Węgra i Amerykanki różne znaczenie symboliczne, ale sama Joy to zwykły pluszak dostępny w powszechnej sprzedaży. Jeśli chwilę poszukacie, znajdziecie ją w jednym z amerykańskich sklepów wysyłkowych.

Dlaczego kapsuła misji Axiom-4 nazywa się Grace?
W branży kosmicznej jest zaskakująco dużo tradycji, a SpaceX lubi wprowadzać nowe. Poza tym, że astronauci zabierają do kapsuły Dragon zabawkę wskazującą stan nieważkości, przymocowują też w odpowiednim miejscu plakietkę swojej misji. Do bardzo miłych tradycji należy też nadawanie nazwy nowym Dragonom. Nazwę wybierają jej pierwsi pasażerowie, czyli członkowie pierwszej misji obsługiwanej przez nową kapsułę. Ax-4 korzysta z najnowszego Dragona, a więc kolejnym z zadań czwórki astronautów stało się nadanie nazwy nowemu pojazdowi. Wkrótce po starcie Peggy Whitson ogłosiła, że piąty Dragon otrzymał imię Grace, czyli “łaska” lub “wdzięk”.
O co chodzi z tymi astropierogami?
Jedzenie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej nie należy do wybitnych, ale dawno mamy za sobą czasy, kiedy astronauci odżywiali się pastami w tubkach i konserwami. Teraz większość pożywienia, która jest dostarczana na ISS, to liofilizowane potrawy, podobne w smaku do tych, które jemy na Ziemi.

Liofilizacja to proces, w którym żywność jest pozbawiana wody przez zamrożenie i sublimację – czyli parowanie z ciała stałego. Liofilizowane jedzenie jest pozbawione wody tak bardzo, jak tylko się da. Jest też bardzo kruche. Być może zdarza wam się czasem zjadać suszone owoce, które łatwo kruszą się na proszek. Właśnie tak zachowują się liofilizaty. Na pokładzie ISS do szczelnie zamkniętych torebek z potrawami jest dodawana gorąca woda. Po kilku minutach jedzenie staje się ponownie miękkie, i przy okazji ciepłe. W zależności od konsystencji wypija się je przez rurkę lub zjada widelcem. Zalety? Opakowanie z potrawą waży bardzo mało, a jedzenie jest zdrowe, nie wymaga konserwantów i zachowuje większość ważnych składników.
Astronauci mogą zabierać ze sobą specjalne potrawy. Polska Agencja Kosmiczna postanowiła, że Sławosz Uznański-Wiśniewski zabierze ze sobą polskie potrawy, którymi będzie mógł podzielić się z resztą załogi. Firma LYOFOOD z Kalisza, która specjalizuje się w tworzeniu potraw dla podróżników, stworzyła menu z czterech dań. Astronauci zjedzą zupę pomidorową z makaronem orzo, wegetariański gulasz, pierogi z kapustą kiszoną. Na deser: jabłka z kruszonką. Podobno praca nad liofilizowanymi pierogami była bardzo skomplikowana, bo przecież trzeba jakoś dostarczyć wodę do farszu zamkniętego w cieście. Producenci poradzili sobie bardzo sprytnie: w każdym pierogu jest wycięte kilka drobnych dziurek.
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!