Na pewno słyszeliście ostatnio informacje o tym, że w Polsce rozdystrybuowano tabletki z jodku potasu z rezerw strategicznych. Było to uzasadniane jako środki ostrożności na wypadek skażenia radiaktywnego. Ale o co chodzi? W czym pomoże jodek potasu? I czy należy go już zażywać profilaktycznie1Absolutnie nie!? Pozwól, że wyjaśnię!
Disclaimer: staram się przekazywać tu rzetelną wiedzę, ale nie jestem lekarzem i nic, co tu napiszę, nie może być traktowane jako porada medyczna. Jeśli potrzebujesz porady medycznej, skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
Jodek potasu – kiedy zażywać?
Przede wszystkim, jakkolwiek wyświechtane by to stwierdzenie nie było: nie ma powodu do paniki. Owszem, zagrożenie skażeniem radioaktywnym jest zauważalnie wyższe, niż było rok temu, ale to wciąż nie są wysokie wartości. Przeniesienie tych tabletek z magazynów strategicznych “w teren” to po prostu środek ostrożności na wszelki wypadek – dmuchanie na zimne. Więc skąd mogłoby się wziąć skażenie radioaktywne w naszej okolicy?
Zasadniczo możliwości są dwie. Pierwszą jest awaria elektrowni jądrowej. Nie jest tajemnicą, że wokół Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej toczą się walki. Należy tutaj jasno dodać: jest to zupełnie inny rodzaj elektrowni niż ta w Czarnobylu. Nie ma tam reaktorów RBMK, są bardzo bezpieczne reaktory moderowane wodą. Dodatkowo, w przeciwieństwie do sytuacji z Czarnobyla, reaktory te zaopatrzone są w szereg osłon – najcięższą z nich jest standardowo trzymetrowej grubości żelbeton. Sprawia to, że nawet celowe uszkodzenie reaktora jest bardzo trudne, tym bardziej więc przypadkowe. Oczywiście jeśli chodzi o szansę na wykorzystanie w Ukrainie broni jądrowej, to nie mogę jej rzetelnie ocenić, ale też nie wydaje się ona być wysoka.
Gdyby jednak doszło do którejś z tych okoliczności, to jednym z uwolnionych pierwiastków byłby jod, a konkretniej jego izotop 131. I teraz przypomnienie: radioaktywność to nie są Magiczne Promienie Śmierci. Radioaktywny jod, nawet gdyby został uwolniony w większej ilości, zostanie solidnie rozcieńczony przez wiatr zanim trafi do nas2O ile w ogóle trafi, bo wiatr równie dobrze może wiać w stronę Rosji, co też często robi. W związku z tym pierwiastki promieniotwórcze obecne w powietrzu raczej nie zrobią nam dużej krzywdy, jak długo będą atakować “z zewnątrz”. Jeśli dostaną się do naszych płuc, to już nieco gorzej, ale wciąż jest duża szansa, że się wydostaną, zanim coś nam się stanie.
Promieniotwórczy jod
Chyba, że będzie to jod. Z jodem jest problem: w otoczeniu nie ma go zbyt dużo, a jest niezbędny tarczycy do produkcji hormonów3Tyroksyny i trijodotyroniny. W związku z tym tarczyca chciwie łapie cały jod, jaki złapać może. A chemia i biologia nie rozróżniają izotopów, więc jak się napatoczy promieniotwórczy jod-131, to zostanie wychwycony i zmagazynowany w tarczycy. A wtedy może naprawdę narobić szkód, zwłaszcza u młodych ludzi którzy – brutalnie mówiąc – będą żyć na tyle długo, że zdąży się u nich rozwinąć nowotwór tego gruczołu.
I tu wchodzi nasz jodek potasu: zawiera on dość jodu, żeby wysycić tarczycę. To z kolei sprawia, że tarczyca na jakiś czas przestaje chłonąć wszystko, co może, więc radioaktywny jod się do niej tak łatwo nie dostaje. Oczywiście nie chroni to przed innymi radioizotopami, ani przed intensywną dawką promieniowania w razie jakiejś katastrofy blisko nas – ale w takim wypadku potencjalny rak tarczycy i tak będzie najmniejszym z naszych problemów.
Dlaczego więc nie przyjmujemy go regularnie, w ramach suplementacji diety? Otóż przyjmujemy: sól kuchenna jest, w zdecydowanej większości, jodowana. Jak? Zawiera ten sam jodek potasu, który jest w tabletkach. Zawiera go jednak znacząco mniej, bo zwykle nie chcemy wysyłać tarczycy, tylko zapewnić jej stabilne dostawy jodu. Czemu nie? Ponieważ nadmiar jodu, tak samo jak nadmiar witamin, może być szkodliwy. Przede wszystkim może wywołać nadczynność tarczycy, ale jest jeszcze kilka innych, rzadszych objawów. To też tłumaczy, dlaczego tabletek z jodkiem nie należy łykać na zapas. I przy okazji – nie należy też pić płynu Lugola czy spożywać innych preparatów zawierających jod cząsteczkowy: jest on utleniaczem i ma właściwości drażniące, wiec może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Czy zgadzać się, jeśli szkoła zapyta o zgodę na podanie dzieciom jodku potasu w sytuacji kryzysowej, czyli przy narażeniu na skażenie? Moim zdaniem – tak, w takiej sytuacji korzyści są wyższe od zagrożeń dla większości ludzi poniżej 60 roku życia. Przeciwwskazaniem są oczywiście takie schorzenia jak nadczynność tarczycy, zaś szczególnym wskazaniem do przyjęcia preparatu – ciąża i karmienie piersią. Nie można jednak tego robić na zapas: w razie czego zdążycie.
Ale przede wszystkim, myślę że z przygotowaniem tabletek jodku potasu jest tak, jak z uczestnictwem w kursie pierwszej pomocy: warto to zrobić, a jednocześnie mamy nadzieję, że się nam to nigdy w praktyce nie przyda.
Źródła:
https://pubsonline.informs.org/doi/abs/10.1287/deca.1060.0072
https://www.self.com/story/potassium-iodide-nuclear-attack
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!