No i wreszcie się doczekaliśmy. Po sukcesie startu, a następnie udanej kalibracji, nareszcie zobaczyliśmy pierwsze zdjęcia z teleskopu Webba! Ale co się w nich kryje?
Galaktyki w ziarnku piasku
Przede wszystkim – nikt chyba nie zaprzeczy, że wyglądają one imponująco. Nieziemsko wręcz.
Trzeba tylko na samym początku zwrócić uwagę na jedną kwestię: jak być może pamiętacie z poprzedniego artykułu, nasz bohater nie jest teleskopem optycznym, tylko podczerwonym. Oznacza to, że zdjęcia z teleskopu Webba “w oryginale” nie mają tej palety barw, którą widzimy – jest to efekt zastosowania dodatkowych, barwnych filtrów, a następnie obróbki komputerowej. Innymi słowy: parametry dobrano tak, żeby to, co widzimy na zdjęciach, wyglądało tak, jak powinno było wyglądać dla ludzkiego oka – gdyby nie przesunięcie ku podczerwieni, którego doświadczyło światło, lecąc do nas przez miliardy lat.
Tak. Miliardy lat. To, co widzicie na powyższym zdjęciu, to nie pojedyncze gwiazdy – to gromada galaktyk. Każda plamka – to galaktyka, zawierająca miliony, albo i miliardy, gwiazd. Najdalsze z nich są od nas odległe o przeszło 13 miliardów lat świetlnych! Oznacza to, że zdjęcia z teleskopu Webba pokazują, jak wyglądały ponad 13 miliardów lat temu – gdy te galaktyki, i cały wszechświat, były jeszcze bardzo młode (w skali kosmicznej, rzecz jasna).
Zwróćcie szczególną uwagę na te galaktyki, które mają nienaturalne kształty: są porozciągane i pozakrzywiane. Domyślacie się, co może odpowiadać za to zjawisko? Odpowiedzią jest soczewkowanie grawitacyjne, o którym tutaj już wspominałem. W skrócie – obraz jest zniekształcany przez grawitację obiektów położonych pomiędzy nami a tym, co obserwujemy. Na przykład przez bardzo masywną galaktykę, jak ta w centrum zdjęcia. Albo przez czarną dziurę. Innymi słowy – zdjęcia z teleskopu Webba mogą posłużyć nie tylko do obserwacji młodego Wszechświata, ale również na przykład do wykrywania czarnych dziur.
Ale najciekawsze i tak jest coś innego: weźcie w dłoń ziarnko piasku. Następnie wyciągnijcie rękę jak najdalej i spójrzcie na nie. Małe ziarnko… A taki właśnie wycinek nieba widać na zdjęciu powyżej. A tam – setki galaktyk, a w każdej średnio sto milionów gwiazd… To nieco zmienia spojrzenie na nasze miejsce we Wszechświecie, prawda?
Pierwsze zdjęcia z teleskopu Webba a życie w kosmosie
Ale to nie wszystko. Mamy jeszcze kilka ciekawych ujęć. Co powiecie na pięć oddziałujących ze sobą galaktyk?
Tutaj naukowcy są w stanie określić, gdzie rodzą się nowe gwiazdy. Zdjęcia z teleskopu Webba pokazują też falę uderzeniową, która powstała, gdy jedna z galaktyk zderzyła się z resztą. A może wolicie zobaczyć wodę na gazowym gigancie, odległym od nas o przeszło tysiąc lat świetlnych? Webb nadaje się również do rejestrowania widma podczerwonego, co pozwala wykryć wodę nawet z takiej odległości. Możecie też zerknąć na zdjęcia bliższego nam gazowego giganta – Jowisza:
A to było tylko 75 sekund ekspozycji, w ramach testów, jak sobie teleskop poradzi z obserwacją ruchomego obiektu. Jeśli dodamy te dwie możliwości, okazuje się, że zdjęcia z teleskopu Webba powinny pozwolić zbadać, czy na odległych egzoplanetach istnieje życie! Niezależnie od tego, czy odpowiedź jest twierdząca, czy przecząca, jest duża szansa, że poznamy ją za naszego życia!
Źródła:
https://time.com/6196675/five-james-webb-telescope-images-explained/
https://www.nasa.gov/webbfirstimages/
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!