Zaraza – jest. Wojna – jest. Jeszcze tylko apokalipsy zombie nam tu do kompletu brakuje… Brakuje? Nam tak, ale jak się okazuje, niektóre bakterie żyjące w jelitach są w stanie urządzić taką apokalipsę swoim konkurentom. O co chodzi? Pozwól, że wyjaśnię!
Starożytne wirusy
Jak już pisaliśmy w artykule o patogenach, wirusy to opakowane w białka fragmenty DNA lub RNA, które dostają się do komórek i przejmują w nich dowodzenie. Zmuszają komórki produkcji kolejnych kopii wirusów, które następnie infekują kolejne komórki i tak dalej. Ale to nie wszystko: zdarza się czasami, że jakiś fragment wirusowego genomu zostaje wbudowany w genom nosiciela. Ludzki genom w około 8 procentach składa się z resztek starożytnych wirusów. O kolejnych 40 procentach też są podejrzenia, że wywodzi się z dawnych infekcji wirusowych. Sam temat jest fascynujący i na pewno kiedyś o nim szerzej napiszemy. Na dziś istotne jest to, że nie inaczej jest w przypadku organizmów jednokomórkowych. Bakterie również są atakowane przez wirusy, i część bakteryjnego DNA pochodzi ze starych wirusów.
Mikrowojna
A w świecie mikroorganizmów trwa nieustanna wojna. Wojna o przetrwanie, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Ot, żeby daleko nie szukać – pleśń wydziela penicylinę po to, żeby zabić żyjące w okolicy bakterie. Również bakterie wytwarzają toksyny mająca na celu zniszczenie innych mikroorganizmów. Jedną z nich jest kolibaktyna, którą wytwarzają niektóre bakterie E.coli. I to właśnie ona działa w sposób bardzo nietypowy, który kilka dni temu opisano w Nature.
Jak się okazuje, kolibaktyna po wniknięciu do obcych komórek bakteryjnych potrafi aktywować fragmenty wirusów, które są pogrzebane w ich kodzie genetycznym. Sprawia to, że komórka zaczyna produkować fragmenty wirusa, które… atakują ją i niszczą od środka! Jak na warunki mikro – jest to dokładnie apokalipsa zombie. Ale jak to działa? Kolibaktyna wywołuje drobne uszkodzenia DNA. Komórka próbuje je naprawić – i przy okazji zaczyna produkować cząstki wirusa.
Co dalej?
Dlaczego to powinno nas interesować? Cóż, z jednej strony rosnącym problemem jest rosnąca odporność bakterii na dostępne nam antybiotyki. To, co robi kolibaktyna, to z kolei zupełnie nowy, nieznany przedtem mechanizm niszczenia bakterii, który – być może – będzie się kiedyś dało wykorzystać na naszej wojnie z mikrobami. A z drugiej strony – kolibaktyna powiązana jest też ze zwiększoną zapadalnością na nowotwory jelita. Być może wyjaśnienie mechanizmu jej działania ułatwi również zrozumienie, w jaki sposób tego raka wywołuje, tym bardziej że naukowcy podejrzewają wpływ wirusowego DNA na powstawanie i rozwój nowotworów. A jeśli coś zrozumiemy, zdecydowanie łatwiej będzie z tym walczyć.
Źródła:
https://www.cshl.edu/the-non-human-living-inside-of-you/
https://www.nature.com/articles/s41586-022-04444-3
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7120651/
Zainteresowało Cię to, co czytasz? Chcesz wiedzieć więcej? Śledź nas na Facebooku, i – pozwól, że wyjaśnię!